Banany mają nie tylko świetne walory smakowe, ale równie dobrze sprawdzą się w pielęgnacji naszych włosów, a dzięki temu, że są niedrogie i łatwo dostępne, mogą być stosowane przez każdego w postaci maski do włosów.
Są one bogatym źródłem protein, a także witamin A, C, E, K oraz tych z grupy B oraz składników mineralnych - magnezu, fosforu i wapnia, potasu.
Jest to dobra, niedroga alternatywa dla gotowych maseczek proteinowych :)
Do wykonania maseczki najlepsze będą banany bardzo dojrzałe, z ciemnymi plamkami na skórce. Są one najbogatsze w składniki odżywcze.
Z uwagi na to, że dzięki bananom dostarczamy głównie protein, powinniśmy zrównoważyć skład maseczki, dodając emolienty i najlepiej również humektanty. Równowaga proteinowo-humektantowo-emolientowa jest bardzo istotna. W przeciwnym razie zamiast odżywionych włosów i gładkich włosów możemy otrzymać napuszoną, suchą czuprynę (skutek przeproteinowania).
Ja użyłam:
- pół banana (proteiny)
- olej jojoba (emolient, możemy zastąpić go innym olejem, np. oliwą z oliwek, olejem kokosowym)
- żel aloesowy (humektant, możemy użyć równeż miodu)
- maska Elseve (emolientowa)
Moja maska jest emolientowa, więc tak naprawdę nie musiałabym dodawać żadnego oleju, ale dodaję ją dla urozmaicenia i gładszej konsystencji,
Jeżeli nie mamy miodu ani aloesu, wystarczy zmieszać banana z ulubioną maską emolientową.
Wszystkie składniki ucieramy na gładką masę, a najlepiej blendujemy. Nieutarte kawałki mogą wplątywać się we włosy.
Maskę nakładamy na wilgotne włosy, aby lepiej się rozprowadzała i zostawiamy pod czepkiem na minimum pół godziny. Po tym czasie wszystko spłukujemy i myjemy włosy delikatnym szamponem. Dobrze jest na sam koniec użyć odrobinę odżywki, jak po normalnym myciu włosów, żeby były gładkie.
Taką maskę stosujemy zależnie od zapotrzebowania włosów na proteiny. U mnie najlepsze efekty daje stosowana raz w tygodniu.
Taką maskę stosujemy zależnie od zapotrzebowania włosów na proteiny. U mnie najlepsze efekty daje stosowana raz w tygodniu.
Moje włosy po zastosowaniu tej maski są sypkie, lekkie i delikatnie pogrubione. Banany z powodzeniem mogą zastępować kupne maski proteinowe. Efekt oczywiście jest uzależniony nie tylko od działania owocu, ale też reszty składników, dlatego użyjcie takich, jakie dają zadowalające efekty na waszych włosach.
Używałyście kiedyś takiej maski z bananem? Jakie są wasze ulubione maski proteinowe ?
16 komentarze
Ja również ostatnio zrobiłam wpis na blogu o maseczce bananowej na włosy ! Efekt zaskakujący :)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru ! Diamentowe myśli - klik
Nigdy nie robiłam podobnej maseczki z banana :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie domowe maseczki :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takiej maski, a sama bym nie wpadła aby taką zrobić :D Na pewno będę chciała wypróbować za jakiś czas :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPomysł ciekawy, ale trzeba się przy tym pobawić, wolę gotowe maski.
OdpowiedzUsuńWow, nigdy nie słyszałam o takiej maseczce, muszę wypróbować :) Zapraszam do mnie Mało kosmetyczny, za to smaczny post.
OdpowiedzUsuńhttp://lubietestowac.blogspot.com/ + obserwuję :)
nie używałam ale chętnie spróbuję sobie taką zrobić :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować tej maski, zwłaszcza, że moja z kallosa już się kończy. Nigdy nie wpadłabym na to, że można przygotować taką maseczkę samodzielnie... Naturalny kosmetyk i jeszcze tak łatwy w wykonaniu! Nie wiem tylko, czy uda mi się ją zrobić, ponieważ strasznie lubię banany i jak tylko zobaczyłam zdjęcie, to poczułam silną potrzebę zjedzenia choćby jednego :D
OdpowiedzUsuńMuszę przetestowac :D
OdpowiedzUsuńhttp://reggae-karolina.blogspot.com/
Ojjacie, ale fajna konsystencja :D Wygląda jak któraś z kupnych maseczek naturalnych :D
OdpowiedzUsuńMam na nią naprawdę mega chrapkę, ale boję się banana, który może mi się wplątać i nie wypłukać :D
OdpowiedzUsuńciekawa propozycja :) nigdy nie nakładałam banana na włosy :)
OdpowiedzUsuńBananowej używałam tylko z Kallos i nie jestem pewna, ile w niej tego banana tak naprawdę jest :) Do takich ręcznych robótek głowy chyba nie mam.
OdpowiedzUsuńWydaje się mega prosta do zrobienia Muszę spróbować, bo tak uwielbiam jeść banany, zresztą wszyscy domownicy je szybko zjadają. Mam tylko nadzieję, że nie znikną zanim zrobię ta maseczkę.
OdpowiedzUsuńCzuję się skuszona.. świetny przepis i banalny do wykonania :-D
OdpowiedzUsuńPost wylądował w zakładkach, więc na pewno do niego niebawem wrócę, żeby wypróbować! A nuż, widelec pomoże na moje przesuszone końcówki
OdpowiedzUsuńJulia Brzezińska