Wczoraj pierwszy raz od długiego czasu w końcu miałam czas, aby odświeżyć kolor moich włosów.
Wybór padł jak zwykle na hennę khadi, jednak tym razem zamiast ciemnego brązu był to orzechowy brąz.
Tak przedstawiał się kolor moich włosów przed farbowaniem, 2 miesiące od ostatniej koloryzacji ciemnym brązem.
Jak widać, kolor był już wypłukany, nierównomierny, zaczęły się pojawiać rudawo-żółte refleksy, czego nie lubię.
Tym razem zdecydowałam się na nieco jaśniejszy odcień henny, bo w przeciwieństwie do zimy, wiosną i latem wolę mieć jaśniejsze włosy.
Najpierw umyłam je szamponem z SLS Joanna Naturia, a następnie nałożyłam ziołową papkę i trzymałam pod czepkiem 4 godziny, bo przy krótszym czasie niestety nie widzę efektów farbowania.
Tak wyglądają włosy dziś po umyciu, odżywce Garnier Oil Repair 3 >klik< i silikonowym serum Bioelixire Argan Oil:
Tu w dobrym świetle dziennym |
Bez padającego światła |
Uwielbiam połysk jaki daje henna :) |
Odcień jest zdecydowanie chłodny, wpadający w śliwkę, ale refleksy przyjmują bardzo różne odcienie w zależności od światła. Nie wyszedł ani za jasny, ani za ciemny, jednak do tego odcenia już raczej nie wrócę, bo mam wrażenie, że ciemy brąz, mimo że też był chłodny, nieco mniej wpadał w fiolet.
Uwielbiam hennę za jej dobroczynne działanie, ale odcienie, które udaje mi się uzyskać nie do końca mnie zadowalają :(
Być może następnym razem spróbuję dodać do brązu czerwonej henny, albo postawię na czystą czerwień. Ciekawa jestem efektu.
A wy farbujecie swoje włosy henną? Jesteście zadowolone?